Dzieci z Domu Dziecka imienia Świętego Mikołaja wiele już w swoim życiu przeszły. Boleśnie doświadczone przez okrutny los, łakną miłości, ciepła i zrozumienia, a Gwiazdka jest szczególnym okresem, w którym każde z nich czeka na swój mały, wigilijny cud.
Gdy pewnego grudniowego poranka próg domu dziecka przekracza tajemniczy gość, to właśnie jego obecność wydaje się być spełnieniem dziecięcych marzeń, przynosząc im niemal wszystko, czego pragnęły. I choć urok opiekunki Glorii wydaje się być nieodparty, w murach domu jest ktoś sceptycznie nastawiony do nowego wychowawcy. Pewnego dnia tuż przed Bożym Narodzeniem, w domu dziecka zaczyna się ciąg niepokojących wydarzeń, do którego Gloria zdaje się być kluczem. W klaustrofobicznych murach sierocińca narasta panika, która momentami przybiera kształt zbiorowej histerii i nikt już nie wie, co jest prawdą, a co snem.
Zapraszamy w świąteczną, zimową podróż po świecie pełnym niespełnionych marzeń, gdzie najdrobniejszy nawet gest miłości i uwagi potrafi rozpalić płomyk nadziei na lepsze jutro. Czasem jednak nawet mały płomyk może wywołać pożar, od którego może już nie być odwrotu.
„W zasadzie obudził ją delikatny, lecz bardzo nieprzyjemny odgłos skrobania. Otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła, ale niczego niepokojącego nie dostrzegła. Jezu, miałam nie zasypiać…
Zwlekając się z wysłużonej kanapy, podeszła do lustra wiszącego na ścianie, tuż obok zegara. Poprawiła swoje włosy i wydęła wargi do samej siebie, ze zdziwieniem zdając sobie sprawę, że mimo przykrych wydarzeń ostatnich dni, wygląda na spokojną i rozluźnioną. Właśnie poprawiała sobie wrzosową apaszkę na szyi, gdy w stojącym naprzeciwko okna odbiciu lustra dostrzegła jakiś nieznaczny ruch. I wtedy usłyszała to ponownie.
Coś skrobało. Odwróciła się i z wielkim szokiem, który odebrał jej zdolność do wydania jakiegokolwiek dźwięku, zobaczyła za oknem młodą, męską twarz, ze spłaszczonym od przyciskania do szyby nosem. Był trupio blady, jak gdyby zamarzł, i przywarłszy mocno do szyby, skrobał ją paznokciami, jakby zamierzał zdrapać cały mróz, który zasłaniał mu widok na wnętrze.”